Zadanie 1.2. Arkusz CKE sierpień 2023. Test poziom podstawowy, matura poprawkowa (1 punkt)
Część 1. Test Język polski w użyciu
Przeczytaj uważnie teksty, a następnie wykonaj zadania 1.-5. umieszczone pod nimi. Odpowiadaj tylko na podstawie tekstów i tylko własnymi słowami – chyba że w zadaniu polecono inaczej. Udzielaj tylu odpowiedzi, o ile Cię poproszono.
Tekst 1.
Łukasz Kwiatek
Między myślą a słowem
Wielu ludzi – sam do nich należę – utrzymuje, że najczęściej formułuje w głowie zdania,
gdy o czymś świadomie myśli. Potrafimy sobie oczywiście także coś wizualizować:
przywoływać sceny z ulubionego filmu czy własne wspomnienia, marzyć o wyprawie
w Bieszczady, a nawet wyobrażać sobie, jak by to było, gdyby wyrosły nam skrzydła
i moglibyśmy wzbić się w powietrze. Jednak gdy wykonujemy to, co zwykliśmy nazywać
„myśleniem”, a nie – „wyobrażaniem sobie czegoś”, czyli gdy analizujemy swoją sytuację
finansową, zastanawiamy się nad wyborem kierunku studiów, to wielu z nas – jeśli nie
wszyscy – formułuje w głowie zdania w języku ojczystym. Dlaczego tak się dzieje? Wydaje
się, że mogą istnieć dwie odpowiedzi na to pytanie.
Według bardziej radykalnej, takie myślenie po prostu odbywa się w języku – i poza nim
byłoby niemożliwe. Dlaczego? Ponieważ to słowa czy pojęcia językowe pozwalają nam
formułować pewne myśli, prowadzić pewne analizy. Nasz umysłowy model świata, w którym
się poruszamy, gdy myślimy, został ukształtowany zgodnie z językiem naturalnym. To, jak
kategoryzujemy świat, wynika z tradycji kulturowej, w której dorastamy. Kluczowym
elementem tej tradycji jest ojczysty język, którego elementy – rzeczowniki, przymiotniki,
czasowniki itd. – wyznaczają to, w jaki sposób przetwarzamy umysłem obiekty, ich
własności, relacje między nimi, ich zachowania lub wykonywane przez nie czynności itd.
Druga, mniej radykalna odpowiedź na pytanie, dlaczego często zdajemy się myśleć
w języku naturalnym, głosi po prostu, że język pozwala nam nieco lepiej porządkować myśli.
Nadawać im ściślejsze formy. Myśli same w sobie są plastyczne jak niezastygła galareta:
mogą przybierać różne kształty, gęstnieć i rozrzedzać się, a jeśli tylko poruszymy mocniej
głową – chlapią na wszystkie strony. Język je usztywnia i nadaje im bardziej stabilną
strukturę.
Od razu dodam, że nie mamy pojęcia, która z tych odpowiedzi jest poprawna – albo
przynajmniej bliższa prawdzie. Filozofowie, którzy rozważają ten problem, posługują się
często terminem „języka myśli” czy „języka myśleńskiego”.
Współczesne badania pokazują, że przetwarzanie języka – np. czytanie książek czy
słuchanie opowieści innych osób – aktywuje rozmaite części mózgu. Nie wszystkie one
wydają się wyspecjalizowane w zadaniach językowych – przeciwnie: znaczna część z nich
angażuje się także w rozmaite inne czynności. Takie jak przetwarzanie wzrokowe,
poruszanie się czy wyobrażanie sobie czegoś. Gdy czytamy sprawozdanie z meczu
i dochodzimy do opisu akcji bramkowej, w naszych mózgach aktywują się m.in. te obszary,
które byłyby aktywne także wtedy, gdybyśmy to my byli na boisku i brali udział w takiej akcji.
Gdy słuchamy opisu krajobrazu – aktywują się obszary, które odpowiadają za widzenie (oraz
za wyobrażanie sobie wzrokowe czegoś). Ogólny mechanizm tych aktywacji nazywa się
mentalną lub kognitywną1 symulacją.
Według rozmaitych teorii przetwarzania znaczenia to właśnie symulacja odpowiada za
rozumienie języka – nie można zrozumieć danego zdania, jeżeli nie „zasymulujemy”
w głowie jego znaczenia. Im te aktywacje bardziej plastyczne – bardziej odpowiadające
podstawowym czynnościom czy doświadczeniom zmysłowym, które przeżywamy – tym
łatwiej nam przyswoić sobie znaczenie wypowiedzi językowych. Dlatego opis meczu łatwiej
nam zrozumieć niż traktat logiczny albo rozprawę filozoficzną.
Nie miejmy jednak złudzeń: teoria symulacji nie przybliża nas zasadniczo do rozwiązania
naszego podstawowego problemu. Jej zwolennicy twierdzą bowiem, że język jest tylko
jednym z przejawów aktywności umysłu. A przecież to, w jaki sposób nasz umysł symuluje
mentalnie otaczającą nas rzeczywistość, przynajmniej po części jest uzależnione od tego,
jak działa nasz ojczysty język.
Na podstawie: Łukasz Kwiatek, Między myślą a słowem, www.granicenauki.pl
1 Kognitywny – mający związek z poznawaniem świata lub badaniem procesów poznawczych.
Tekst 2.
Robert Piechowicz
Mentalski: język, którym myślimy?
Dzięki językowi potrafimy skutecznie opowiadać, komentować, przekonywać, narzekać,
złorzeczyć i przeklinać, mimo że nie grzeszy on precyzją, a my notorycznie łamiemy
związane z nim standardy poprawności.
Choć nasza codzienna komunikacja zazwyczaj jest wystarczająco płynna i przynosi
oczekiwane rezultaty, czasami towarzyszy nam uczucie, że słowa używane przez nas
rozmijają się z naszymi myślami. Gdy „kotłują nam się myśli”, nadanie im postaci językowej
może stać się po prostu niewykonalne. Chociażby z tego względu niełatwo jest mówić
o emocjach czy tworzyć merytoryczne wypowiedzi w stanach pobudzenia emocjonalnego.
Powszechnie sądzimy, że nasze myślenie rozgrywa się w języku naturalnym, jest jakimś
rodzajem cichego mówienia do samego siebie. Tak więc różnica między myśleniem
a mówieniem polegałaby na – odpowiednio – braku lub obecności wokalizacji. Tymczasem,
jak mogliśmy zauważyć, nasze umysły pracują dość wydajnie, co nie zawsze idzie w parze
z możliwością klarownego wyrażenia językiem rezultatów tej pracy.
Jedna z prób wyjaśnienia problemów związanych z myśleniem i mówieniem jest
związana z hipotezą tak zwanego języka myśli (myśleńskiego, mentalskiego). Głosi ona, że
myślenie realizowane jest w pewnym specyficznym języku, składającym się z reprezentacji1
pojęć.
A zatem nasze myślenie dokonuje się przede wszystkim na podstawie pojęć, czyli
umysłowych odpowiedników przedmiotów i stanów rzeczy. Niektóre z pojęć mają charakter
wrodzony, inne wymagają poznawczych kontaktów ze światem zewnętrznym. Pojęcia mogą
oddziaływać na siebie, stanowią podstawę ludzkiej aktywności, a ich treść oraz sposób
funkcjonowania są dostępne naszej świadomości.
Można powiedzieć, że reprezentacje to swoiste klucze i kłódki. Kształt każdego z kluczy
wpływa na to, która z kłódek nie stawi mu oporu.
Język myśli składa się z reprezentacji dla naszej wiedzy pojęciowej. Każda z takich
reprezentacji ma możliwość przyczynowego oddziaływania na inne. Zdania wypowiedziane,
usłyszane czy zapamiętywane są przekształcane na pojęcia. Pojęcia uruchamiają
odpowiednie reprezentacje, a te są przekształcane przez odpowiedni mechanizm.
Automatyzm tego procesu decyduje o jego skuteczności, a jego efekt końcowy może
nas olśnić, choć niekoniecznie będzie można o nim powiedzieć. W końcu język, choć giętki,
nie zawsze może powiedzieć wszystko, o czym pomyśli głowa.